Nelia i Kraina Nieszczęśliwości

Dawno, dawno temu w ponurej krainie zwanej złowróżbnie Nieszczęśliwością, mieszkała dziewczynka o imieniu Nelia.

Była szczęśliwa, mimo tego co ją otaczało. Widziała bowiem, że wokół niej szczęśliwy nie był nikt.

Nieszczęśliwa kraina wyglądała dokładnie tak, jak ją sobie wyobrażacie. Tu nigdy nie było miło, nigdy nie było ciepło, nigdy nie było kolorowo ani wesoło, nie kwitły kwiaty, a niebo codziennie otulały gęste, szarobure chmury.

Próżno było szukać uśmiechu, rzadko było słychać gwar i rozmowy.

Pytacie jakim cudem Neila była szczęśliwa ? Tego nie wiedział nikt…

Nelia, mała dziewczynka o jasnych jak promienie słońca włosach i ślicznej okrągłej buzi, była jedyną osobą która w ponurej Nieszczęśliwości

nie bała się uśmiechu. Cieszyło ją to co ma, a każdy nowy dzień budził w niej radość życia. Każdy podmuch wiatru, który u reszty wywoływał dreszcz i gęsią skórkę, u niej powodował napływ nowych sił i świeżość umysłu. Bardzo chciała podzielić się z kimkolwiek tym co odczuwa  codziennie rano gdy otwiera oczy, a  zawsze otwiera je szeroko, gdyż w jej ponurym pokoiku trudno jest tak od razu cokolwiek dojrzeć. Kiedy jej spojrzenie w końcu się wyostrzy, ujrzy przed sobą okno zasłonięte szarą zasłoną. To zawsze powoduje, że czym prędzej chce podnieść się z łóżka. Te okropne zasłony! Psują całe otoczenie! Gdy tylko je rozsuwa na jej buzi zaczyna malować się uśmiech.

Co powoduje ten uśmiech ? Każdy kto patrzyłby na tą scenę z boku dziwiłby się przeokrutnie. Nelia za swoim oknem widzi bowiem szary świat, spowity jeszcze poranną mgłą, tak ciężką że uginają się pod nią wszystkie okoliczne drzewa. W oddali ledwie widać zarys domu sąsiadów, oraz ich ogrodu, który dla postronnego obserwatora przedstawiałby niemiły kadr ze strasznego filmu. Nelia widzi tam jednak oszałamiającą gęstwinę zielonych pnączy, zaniedbaną co prawda, gdyż Pan Kokosz – sąsiad Nelii, już dawno nie wyściubił nosa ze swego domu, a więc i jego ogród musiał poczekać na to, by jakaś żywa ludzka dusza zechciała zainteresować się równie żywym, lekko już dzikim potencjałem który skrywał. Nie było dnia by Nelia nie zastanawiała się nad tym, jak ten piękny ogród wyglądałby w promieniach słońca. Tylko z opowieści mamy wiedziała jaki wpływ ma słońce na przyrodę. Niestety ono w Nieszczęśliwości nie wychodziło zza chmur już od dawna.

Kiedyś mama wspomniała jej, że ostatnio słońce na niebie ukazało się tu wczesną wiosną, sześć lat temu, dokładnie tego dnia w którym na świat przyszła Nelia. Dziewczynka zapytała też o to prababcię Józię, lecz ta ze smutną, posępną miną – która gościła na twarzy każdego z mieszkańców Nieszczęśliwości, oznajmiła jej, że słońcem dla mamy była właśnie Nelia, gdyż prawdziwe słońce nie świeciło tu nigdy.

Nelia o słońcu słyszała więc jedynie opowieści. Nie wiedziała czy to o czym co wieczór z pasją opowiadała jej mama jest prawdą. Nie wiedziała też, że wkrótce będzie miała szansę na to by się o tym przekonać…

6 komentarze Nelia i Kraina Nieszczęśliwości

  • Matylda  :

    Piękna bajka. Często ją czytam Marcelowi na dobranoc 🙂

  • Marta  :

    Pięknie, czekam na ciąg dalszy 😊😘

  • Karolina  :

    Cudowne ❤😊

  • Karolina  :

    Więcej ! Najlepiej książeczkę 😍💕

  • Justyna  :

    Pięknie napisane proszę o wiecej 😘😊😘

  • Ewelina  :

    Czekam na dalszą część 🙂

Proszę, zostaw komentarz